niedziela, 22 kwietnia 2012

rozdział 4

rozdział 4

Rozdział 4
- Wy.. wyłącz ten cholerny budzik – powiedziała pół przytomnym głosem Madzia
- no już! Jest 10 ! Wstawaj, zakupy na nas czekają!
- jakie zakupy? – zerwała się z łóżka – czemu ja znowu nic nie wiem?
- przecież wczoraj się umówiłyśmy na zakupy z Sarą, nie pamiętasz?
- nie? Ja wczoraj spałam.. przez cały dzień!
- widzisz… zbyt dużo Cię omija! – śmiałyśmy się  - a teraz wstawaj, ja idę do garderoby po ciuchy a ty przygotuj kosmetyki !– wybiegłam z pokoju.
Mamy taki sam rozmiar więc nie ma problemu z dobieraniem ubrań. Odkąd mieszkamy w Londynie, nie mamy podziału : ubrania Aliny, ubrania Madzii tylko są wspólne. Wybrałam dwa komplety. Mój składał się z szarych rurek, czarnej koszulki mojego brata,  błękitnej, zapinanej bluzy z kapturem i trampkach za kostkę tego samego koloru, a w zestaw Madzi wchodziły błękitne rurki-jeansy, biała, luźna koszula, czarna nie zapinana kamizelka oraz ciemne, szare balerinki. Wbiegłam do naszej łazienki, w której miałyśmy nasz mały „salon makijażu i fryzur” , podałam blondynce zestaw ubrań dla niej, a sama zajęłam się przemywaniem twarzy. Ubrałam się. Zaczęłyśmy doprowadzać się do „stanu używalności”, co zajęło nam około 30 minut. Już rozbudzone zeszłyśmy na dół, do kuchni. Tam czekała już Sara. Przywitałyśmy się z nią, zjadłyśmy płatki z mlekiem, i wyszłyśmy z domu, kierując się w stronę centrum handlowego.
- Alina, wiem, że za kilka dni masz 15-e urodziny więc te zakupy będą wczesnym prezentem. -  Sara uśmiechnęła się do mnie.
- ale nie trzeba, naprawdę – zdziwiona popatrzyłam się na dziewczyny
- trzeba, trzeba – Madzia musiała doda swoje 5 groszy – Jak byłyśmy tu ostatnio po sukienki, to wpadł Ci w oko taki plecak, więc pomyślałyśmy, że to będzie nasz prezent. Oprócz tego, jeszcze jedna rzecz
- po pierwsze, to zgadzam się tylko na plecak, bo nie będziecie na mnie wydawały tyle kasy, a po drugie, to ty wiedziałaś o tych zakupach prędzej?! – popatrzyłam na Madzię z wyrzutem – nigdy mi nic nie mówicie! – udałam, że płacze. Dziewczyny podeszły do mnie.
- przepraszamy, ale to miała być niespodzianka. Nie płacz. – nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem – no ej!!
- ty powinnaś iść na aktorkę! – dziewczyny śmiały się ze mną – dobra, ruszamy na sklepy!!
Po obchodzie wszystkich sklepów miałyśmy ubrania i dodatki.  Kupiłyśmy sobie :
Byłyśmy zadowolone z zakupów. W drodze do domu wstąpiłyśmy na lody.

Odłożyłyśmy ubrania do garderoby. Była godzina 16:30 więc zeszłyśmy na późny obiad. Po posiłku, wylegiwałam się w pokoju na łóżku. Zdziwiło mnie jedno – nikt do mnie nie dzwonił, ani nie pisał… może nie usłyszałam? Wyjęłam telefon z torebki.
-jak mogli do mnie dzwonić, skoro mój telefon był rozładowany? – spytałam sama siebie. Podłączyłam go do ładowarki. Miałam 12 nieodebranych połączeń i  7 sms’ów, 3 od Niall’a, jeden od Liam’a, jeden od Zayn’a i jeden od Louis’a.  Każdy pytał się czemu ani ja, ani Madzia nie odbieramy a Niall pytał czy coś się stało. Madzia zapomniała komórki w domu. Od razu zadzwoniłam do Irlandczyka i wyjaśniłam mu co i jak. Podczas rozmowy do pokoju wparowała madzia, więc dałam na głośnik. Chłopcy też byli w grupie, więc rozmawialiśmy wszyscy. Zaprosiłyśmy do siebie chłopaków. Dzisiaj Mati jedzie do Sary, a Basia wyjeżdża na wakacje na 3 tygodnie. Dom mamy do dyspozycji. 1D mają przyjść o 19 więc zabrałyśmy się za robienie jakiś przekąsek itp. Jeszcze Liam zadzwonił, czy mają wstąpić do sklepu po coś. Poprosiłam, żeby kupili coś do picia, a wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że bez alkoholu… niemiłe wspomnienia mamy.
- Harry! Ty gnojku! Oddaj mi moje fajki! – przyjechali. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Zobaczyłam Zayna, który gonił Harry’ego, trzymającego w ręce paczkę papierosów oraz trójcę świętą. Każdy z „trójcy” trzymał coś w rękach. Liam trzymał 3 butelki coli i butelkę sprint’a, Niall siatkę ze słodyczami a Louis worek z marchewkami.
-taa… tylko picie – popatrzyłam na nich.
- miłe przywitanie – burknął Liam
- przepraszam. Witajcie goście z drugiego końca miasta! – zaśmiałam się – lepiej?
- tak, tak już lepiej- zaśmiał się Niall
-wejdźcie  - pokazałam dłonią drzwi – MADZIA!!
- CO SIĘ DRZESZ?!  -podbiegła do mnie – o.. heejka? -  powiedziała zmieszana
- zaprowadź ich do kuchni,  a ja spróbuję opanować – pokazałam dłonią na goniących się  - ich.
Kiedy Loczek i Mulat przestali się gonić, posłusznie weszli do domu.
- to co robimy?? – zapytał Louis – filmy??
Wszyscy przytaknęliśmy na propozycję Lou. Wybraliśmy horror „Koszmar z ulicy Wiązłów”. Siedzieliśmy na dużej kanapie. Siedzieliśmy tak : (od lewej) Liam, ja, Niall, Hazza, Madzia, Zayn, Lou. Liam przez cały czas pisał sms’y. widać było po nim, że jest przygnębiony. Hazza co chwilę obejmował Madzię ramieniem a ta zrzucała je. Ja przez większą część filmu byłam wtulona w Blondaska, bo się bałam. Lou przez cały film krytykował grę aktorów itp. Zayn’owi  puszczały  nerwy i co chwila szturchał pasiastego (lou) i memrał coś pod nosem.  Gdy film się skończył postanowiłam wyjść na taras, żeby się przewietrzyć. Za mną wyszedł Zayn.
- i jak tam film? – zaczął rozmowę Zayn
- bałam się… siedziałam wtulona w Niall’a – zaśmiałam się
- po jego minie widać było, że mu to odpowiada. – poruszał śmiesznie brwiami
- weź skończ. Ej.. znam was od 3-4 dni, a czuje się jakbym przebywała w waszym towarzystwie co naj mniej rok – uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił uśmiech, po czym wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów – nie pal… obiecałeś fanką.. to nie jest zdrowe i śmierdzi..
- sorki… jestem dzisiaj jakiś rozkojarzony i się denerwuję – uśmiechnął się przepraszająco
- nic się nie stało. To dla twojego dobra. Aa.. czemu jesteś rozkojarzony?
- eee.. jest taka jedna.. ja nigdy się nie bałem rozmawiać z dziewczynami, ale z nią jest inaczej. Ona.. ona weszła mi do głowy, rozłożyła krzesło, usiadła na nim i nie ma zamiaru wyjść… cwaniara  - zaśmiałam się – co ja mam zrobić?
- no może… hmm, a myślisz, że ona coś do Ciebie czuje?
- nie wiem.. i tego się boje – opuścił głowę w dół
- zapytaj się jej.. nic nie stracisz, a możesz zyskać – uśmiechnęłam się do niego
- jak na czternastolatkę to mądrze gadasz – zaśmiał się Zayn – piętnastolatkę. Już się poprawiam. Dziękuję – przytulił mnie – czuję się, jakbym zyskał nową, młodszą siostrę.
*oczami Niall’a*
Alina i Zayn gdzieś zniknęli, a chcieliśmy obejrzeć następny film. Wysłali mnie na poszukiwanie. Szukałem w kuchni, w innych pokojach. W  końcu poszedłem zobaczyć na taras. Zobaczyłem ich objętych. Coś mnie zabolało. Czy ja jestem zazdrosny? Chyba tak… tylko o co? Ja nawet nie wiem, czy ona mnie lubi....

_____________________________________________________________________________________


Mamy czwóreczkę! :)
Tak mnie wczoraj "napadło" i napisałam go w pół godzinki. Nie jest zbyt dobry, zresztą jak każdy mój rozdział... ale co tam ;) 

Dziękuję Patrycja_ciacho , za to, że jesteś; za to, że komentujesz.

Jeśli częściej będę miała takie napady weny to MOŻE do wycieczki dodam jakiś rozdział ;)

2 komentarze:

  1. superowy rozdział a co do tych komentarzy to dla mnie to sama przyjemność pisania ich dla ciebie bo sama wiem że nie często ludzie je piszą. Mam nadzieję ze dodasz jeszcze rozdział przed wycieczką. Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://onedirectionhistorie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie to pod koniec wymyśliłaś . ;) Super się to czyta :)

    OdpowiedzUsuń