*Liam*
Wstałem pierwszy, bo jako jedyny nic nie wypiłem wczoraj.
Ogarnąłem się i poszedłem na dół zrobić sobie śniadanie. Nie miałem zamiaru
budzić reszty. Przygotowałem „miksturę” na kaca i zabrałem się do jedzenia.
Było tak cicho, więc poszedłem jeść do salonu. W telewizji leciały jakieś programy kulinarne,
wiadomości itp.
Usłyszałem jak po schodach schodzi, a właściwie to wlecze
się ktoś. To był Niall, bo było słychać jęki, jak go to głowa nie boli i jak to
nie jest głodny. Wstałem i poszedłem do kuchni. Nie odezwałem się do niego, bo
jestem na niego zły. Nalałem do szklanki mikstury na kaca i dałem mu pod nos.
- co się wczoraj działo? – zapytał podnosząc wzrok ze
szklanki na mnie
- nic nie pamiętasz – raczej stwierdziłem niż zapytałem. On
pokiwał głową twierdząco – no więc tak. Od którego momentu opowiedzieć?
- od tego jak wróciłem z Aliną z tarasu
- dobra. Ty poszedłeś po picie, z tego co wiem, to ona
rozmawiała z Zaynem, o tym, jak jej brat chce kupić harley’a czy coś. A włśnie,
tak poza tematem to pewnie się zdziwisz, ale ona jeździ na motorze – blondyn
popatrzył znów na mnie ze zdziwioną miną, ale się nie odezwał – wracając… ty
się napiłeś dużo za dużo i byłeś tak schlany.. poszedłeś sobie potańczyć do
jakiś lasek. Wtedy Ala przyszła do mnie, i gadaliśmy. Zauważyliśmy, że ty się
„miziałeś” jak to uznała Alina , z jakąś blondyną. Ala poszła poszukać Madzi,
wtedy ty podszedłeś do mnie. Spytałem się co ty robisz a ty powiedziałeś, że
chcesz wzbudzić zazdrość w Alinie albo żeby o niej zapomnieć … teraz nie jestem
pewny. Jak zapytałem cię, czemu tyle wipiłeś to powiedziałeś, cytuję :
„próbowałem się odegrać, sprawdzić czy jest zazdrosna, ale jak zobaczyłem te
eeh.. DZIEWCZYNY to uznałem, że na
trzeźwo nie dam rady” . chyba tak powiedziałeś – w tym momencie blondyn się
zaśmiał – w skrócie to tyle.. nie jestem
pewien jak dokładnie było ale coś w tym
stylu.
- o boże… masakra… ale tekst mi wyszedł - też się zaśmiałem bo tu miał racje. Teraz
do kuchni przyszedł, o dziwo bardziej żywy Harry – Hazza? Nie masz kaca? Jesteś
chory czy co?
- nie wiem właśnie… tak dziwnie… wypiłem wczoraj dość dużo,
a nic mi nie jest…
- tam macie miksturkę. Jak reszta zejdzie, to pomóżcie im,
ok? Ja jadę do mojej kobiety – powiedziałem im.
*oczami Aliny*
Ja z Madzią wstałyśmy w tym samym momencie, bez budzika.
Spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać jak jakieś powalone.
- dobra, wstajemy, za półtorej godziny wyjeżdżamy – mówiłam
podczas przeciągania się.
- no spoko.
Poszłyśmy do garderoby po ciuchy. (zestaw Madzii : http://i2.pinger.pl/pgr201/8a30426100184db84d7c9ca2/1036766.jpeg Mój zestaw : http://m.onet.pl/_m/f63fb708777cc6c17fe6cd73f399578f,62,37.jpg).
Zeszłyśmy na dół, na śniadanie. Tam był już mój brat. Po śniadaniu wybraliśmy
się do sklepów z motorami itp.
Po kilku godzinach oglądania, mój brat wybrał sobie Harley’a
(https://encrypted-tbn3.google.com/images?q=tbn:ANd9GcQOVlKwxTYh8cq5jM5rh_548FdEuomDDxp28TAeq3JwSESP9qrDJA),
a ja kupiłam sobie motocykl(https://encrypted-tbn2.google.com/images?q=tbn:ANd9GcR2pMQ6ZjdpgHzVKZtu6uRUGex6W4smrEbyTGsAFFravB8ZtWRk).
Oł Jee!! Tak… wiem, nie pasuje do mnie
motocykl, ale trudno się mówi. Mieli przywieść nam je za 3 dni, po testach i
rejestracji. Podjechaliśmy do restauracji na obiad, a potem do supermarketu bo
w lodówce jest jedynie światło. Po zakupach wróciliśmy do domu. Około 19:00
zadzwoniła Liam, który był u Daniell.
*rozmowa na głośniku*
L : hej młoda!
A: siemaa
D: Cześć Alinko!
A : coś się stało, że
dzwonicie?
L: to już nie można do siostrzyczki zadzwonić?
A: no można, można… co robiciee?
D: czekamy, aż upiecze się ciacho!
A: aa … to tak z góry.. smacznego!
L i D: dzięki!
L: ja bym chciał wiedzieć, czy wyjaśniło się to z Niall’em?
A: a co się miało wyjaśnić?
L: no.. on, te laski wczoraj… ja myślałem, że ty coś do
niego… ten… teges..
A: no tak, no ale co mam wyjaśniać? Jego sprawa, co robi… ja
mogę się tylko przyglądać i pogodzić z tym…
L: dobra… jak tam chcesz… ale jakby coś, to masz mnie, Dani
więc pytaj, proś o pomoc
D: No, pamiętaj o tym. My już kończymy, bo się upiekło.
Papa!!
L: Paa!
A: Noo… cześć!
*koniec rozmowy*
No ja się na serio pytam, co miało by się wyjaśnić, skoro
nie jesteśmy, ani razem, ani nic?! Jest mi przykro, ale co poradzę.. już
powiedziałam, muszę się z tym pogodzić.
Postanowiłam przejść się na spacer do parku. Krzyknęłam do
Madzi, że wychodzę. Nie przebierałam się, tylko ubrałam trampki i narzuciłam
bluzę. Droga zajęła mi 15 minut. Usiadłam na ławce, pod wielkim dębem.
*oczami Niall’a*
Zadzwoniłem do Madzi i
dowiedziałem się, że Alina poszła na spacer. Mogę wcielić mój plan w
życie.
*rozmowa telefoniczna*
- Cześć, to ja Niall, ten blondyn, z którym tańczyłaś
- ah to ty! Czekałam aż zadzwonisz.
- chciałabyś się spotkać?
- jasne. Gdzie i kiedy?- dzisiaj, za pół godziny, w parku
głównym*. Pasuje ci?
- dobra, a gdzie dokładnie będziesz?
- koło wielkiej fontanny, wiesz gdzie?
- tak, tak wiem. To do zobaczenia!
- na razie!
*koniec*
- Harry!!! Ja wychodzę!!!
- DOBRA!!
Droga do parku trwała ok. 25 min. Przy fontannie czekała już
Victoria. Jezus Maria, kurna!! Naturalniej się nie dało?? Ona sobie chyba
makijaż szpachelką nakłada. Dobra plan trzeba wykonać.
- cześć – zacząłem po czym ją przytuliłem
- hejka – Aa!! Jak ona skrzeczy! Hahahah nie mogę. Muszę
powstrzymać się od śmiechu.
- przejdziemy się?
- dobrze.
Szliśmy, a ja ciągle
się rozglądałem za jedną osobą. Jest. Siedzi na ławce, ze słuchawkami w uszach.
Patrzy chyba na drzewa.
- Niall, ja zaraz wrócę. Chce mi się pić, idę po wodę.
Chcesz coś?
- nie, nie chcę. Mam
iść z tobą?
- nie musisz. Poczekaj na mnie.
Odeszła i ruszyła w stronę sklepu. Podszedłem do ławki, na
której siedziała Alina.
- cześć – zacząłem niepewnie, bo nie wiedziałem czy mnie
słyszy
- hej – słyszała. Uśmiechnęła się do mnie. – co Cię tu
sprowadza?
- na spacer przyszedłem.
Gadaliśmy, gdy nagle przyszła już Vic. Pocałowała mnie.
- to ja wam nie przeszkadzam – powiedziała zmieszana Alina- na
razie – poszła w stronę bramy wyjściowej parku.
- co ty robisz?! –krzyknąłem do Vic
- muszę bronić tego, co moje
- po pierwsze, nie jestem rzeczą, po drugie, co ty sobie myślisz?!
Po jednym spotkaniu wyobrażasz sobie nie wiadomo co! – wkurzyłem się i ruszyłem za Aliną.
*oczami Aliny*
W parku miałam uciec od tego, co mnie boli, denerwuje, ale
nie! Już myślałam, że pogadam z Niall’em, ale nie! Musiała przyjść ta laska z
wczoraj…
*oczami Harry’ego*
Pokłóciłem się z Gemmą. Jak zawsze gdy coś mnie trapi,
poszedłem do parku, posiedzieć pod płaczącą wierzbą.
Zobaczyłem znajomą postać. Alinę. Za chwilę zobaczyłem Niall’a biegnącego za
nią. Zatrzymała się, i zaczęła cykać coś na mp4. Blondyn podbiegł do niej. Byli
blisko mnie, ale mnie nie zauważyli, więc dyskretnie schowałem się za drzewo.
Irlandczyk chwycił ją za rękę. Ona zatrzymała się i popatrzyła na niego.
- czemu nie jesteś z twoją dziewczyną?- to on ma
dziewczynę?!
- ona nie jest moją dziewczyną. Spotkałem się z nią, żeby
hmm… jak by to powiedzieć.. – potem coś wyszeptał, ale nie dosłyszałem
- wzbudzić we mnie zazdrość?! – krzyknęła
- wiem. Jestem kretynem… ale ciężko mi inaczej pokazać…pokazać
to co czuje. Myślałem, że jak to zrobię, to dowiem się, czy ty do mnie coś
czujesz…Nie wiem czy mi się udało.. – mówił ze łzami w oczach
- jeśli chodzi ci o to, czy wzbudziłeś we mnie zazdrość –
ona też miała łzy w oczach – to tak! Udało ci się! Jestem zazdrosna jak
cholera! – wybiegła z parku. Niall stał w miejscu, patrząc na oddalającą się
postać Brunetki. Postanowiłem podejść do niego. W końcu jestem jego
przyjacielem, nie?
- Blondynku … słyszałem wszystko – stałem koło niego. On
popatrzył na mnie swoimi kiedyś niebieskimy oczami, które były teraz szare..
zresztą jak zwykle, kiedy płakał, albo był smutny. – ułoży się. Ona musi to
przemyśleć, rozumiesz?
- tak rozumiem. Ale ona płacze. Płacze przeze mnie! -wtulił się do mnie jak małe dziecko i
rozryczał się na maksa.
- chodź do domu. – dałem mu chusteczki. Wytarł się i
poszliśmy do domu.
___________________________________________________________________________
przepraszam, że tak długo (znowu), ale chciałam aby rozdział nie był napisany na odpiepsz.
Napiszcie swoje tt :)
Warto było czekać . :)
OdpowiedzUsuń